WERSJE CZŁOWIEKA

ODPOWIEDZ
ram
Articles: 0
Posty: 81
Rejestracja: 11 cze 2020, 21:26
Lokalizacja: Szczecin
Kontakt:

WERSJE CZŁOWIEKA

Post autor: ram »

Doskonalenie się człowieka następuje etapami. Przejście do ośrodka wyższego (wersji) następuje po urzeczywistnieniu funkcji ośrodka niższego. Czyli trzeba się na trwałe zapisać jako wersja A, by być wersją B, inaczej wersja B będzie co chwilę spadać do wersji A. To urzeczywistnienie można sprawdzić jako AKTYWNOŚĆ W WYMIARACH.

PIERWSZA wersja to człowiek pięciowymiarowy, w którym Biologia sterująca człowiekiem sięga trzeciego wymiaru. To człowiek, który tworzy układy powiązań z innymi ludźmi (w podporządkowywaniu bądź w uległości) tworząc w ten sposób określoną strukturę przestrzenną mającą takie, a nie inne ciała energetyczne. To człowiek oprogramowany i sterowany systemowo oraz biologicznie (systemowa moralność, instynkty - np. przetrwania, popęd do życia - np. seksualny) często wchodzi w konflikt wewnętrzny wynikający ze społecznego oprogramowania i zamiast cieszyć się seksem i kreatywnością poprzez nadania temu formuły przyjemności i wiary w siebie, walczy z tym w sobie i w innych ludziach, jeśli nie potrafią sobie w konflikcie wewnętrznym z tym poradzić. W ten sposób niszczą samych siebie, bowiem nikt nie może wygrać walki toczonej przeciwko własnym energiom. W tym obszarze egzystencji dominuje potrzeba bezpieczeństwa. Liczy się wszystko, co zapewnia wygodne i bezproblemowe życie. Wyższe uczucia są iluzją, a tolerancja, wolnostanowienie, wolnostojeństwo, wolnomyślność, to oznaka słabości. Wobec innego człowieka dominują lęki i reakcje upozorowane. Ślepe zawierzanie dogmatom i fundamentalizmom takim ludziom wszystko ułatwia, bo wtedy wszystko dla nich jest proste (białe lub czarne) i nie wymagające wysiłku w zrozumieniu. Tak wygląda wygodne funkcjonowanie w świecie mroku. Fanatyzm i głupota prowadzą tu do licznych patologii. Gromadzenie pieniędzy, otaczanie się zausznikami, stawianie murów obronnych, w dużej mierze wynika z neurotycznych reakcji lękowych, które w ten sposób tacy ludzie chcą w sobie zagłuszyć, a jednocześnie w swoich oczach podkreślają ich własną wartość i nietykalność. Liczy się tylko grupa, bo tylko ona gwarantuje im spokojny sen. Indywidualiści mówiący o wolności stanowią zagrożenie dla ich ustalonego porządku rzeczy i są postrzegani jako wichrzyciele. Inni ludzie traktowani są jak podmioty, statyczne elementy życia, które należy ustawić pod siebie. Wobec takich ludzi nie ma działania uzdrawiającego. Tu z automatu działa układ obronny i odpornościowy. Przewodzi BIOLOGIA do wymiaru trzeciego.

DRUGA WERSJA - tu Biologia sterująca człowiekiem spada do wymiaru drugiego i zaczyna budzić się psychika. Tę wersję można określić jako śmierć starego - śmierć lęków i urojeń. W poprzedniej wersji dominowało zewnętrzne oprogramowanie (podstawowy umysł tzw. fizyczny), a tu dominuje ego (domontowany ogranicznik), które stale domaga się troski i uwagi (wewnętrzne oprogramowanie kształtujące umysł analityczny). To ono decyduje o wszystkim, a wszystko dla tego człowieka oznacza nic. W życiu liczą się przyjemności, a całość ma charakter szaleństwa i dominacji. W podporządkowaniu drugiego człowieka upatruje się już jedność z nim bazująca na totalnym uzależnieniu i wykorzystaniu. Świat jest postrzegany fragmentarycznie - życie obraca się wokół seksu, jedzenia i powtarzanych innych przyjemnościach co zagłusz życie wewnętrzne. To wciąż obszar zaspokajania własnych potrzeb więc jeśli inny człowiek spełni swoją rolę, to zostanie porzucony jak balast. Gdy zaczyna się rozwijać wersja trzecia, to takiemu porzuconemu człowiekowi oferuje się jakieś wsparcie. Pojawia się po raz pierwszy zrozumienie tej dziwnej zależności, że ustawiczna pogoń za przyjemnościami, gdzie drugi człowiek jest tylko środkiem do celu, w zasadzie nie przynosi spełnienia i satysfakcji, ale siła przyjemnych doznań jest wciąż tak wielka, że nikt nie jest w stanie wyrwać się z jej uścisku. Przyszłość to wizja ułożona pod kątem czyichś rozdmuchanych ambicji dzięki czemu łatwiej jest przekonać siebie, że ustawiczne doznawanie przyjemności jest zdecydowanie lepsze od ulegania lękowi. Tu emocje rozkwitają i osiągają punkt kulminacyjny, a myślenie jest zdecydowanie lepsze niż w pierwszej wersji. Uzdrawianie wymyślonymi przez siebie lub wyuczonymi na kursach metodami na tym poziomie przynosi marne efekty. Równie dobrze można to zlecić ciału biologicznemu (bez umysłu) lub fizycznemu (z umysłem) i czekać na efekty. Będą większe. Zaufanie (wiara) wobec własnego ciała, własnej istoty, da większe efekty. W tej wersji człowieka istnieją trzy czakramy i 30% rozproszenie.

TRZECIA WERSJA CZŁOWIEKA - to ludzie, którzy zaczynają pracować nad sobą. Przewodząca w człowieku psychika zaczyna poszukiwać nowych wartości. Ona wie, że istnieje coś poza nią, coś bardziej wzniosłego. Momentami wchodzi w stany, w których sama z siebie być nie potrafi. Te stany można nazwać doskonałością i jednością tylko wtedy, gdy ona jest w specyficznym rezonowaniu, w innej wibracji. Tu psychika łączy się z drugim umysłem w wymiarze szóstym gdzie pojawia się już świadomość. Gdy psychika dokona wyboru i złączy się z nimi powstaje jaźń, która już jasno widzi, co się dzieje w tych pierwszych pięciu wymiarach. Człowiek biologiczny jest wyparty do wymiaru pierwszego więc BIOLOGIA ma tu wpływ tylko na wymiar pierwszy - na ciało fizyczne i trochę na umysł. Taki człowiek odnajdzie się w świecie po śmierci, który nie jest obszarem inkarnacyjnym czyli w Edenie, a sposób tego odnalezienia się zależy od tego czy rozwinie się w nim indywidualne, osobowe, czy też połączy się to ze sobą, co rozpocznie przygodę duchową. Jednak na tym poziomie wciąż trawi człowieka niedosyt. Chociaż byt materialny i przyjemności zostały zaspokojone (rodzajem potrzeb) to jednak nadal toczy się walka z emocjami. Pojawiają się kolejne potrzeby do zrealizowania, co prawda wyższego rzędu, ale są i tak samo męczą. W sukurs tym wysiłkom przychodzi intelekt, który nagle odkrywa potęgę wiedzy, który potrafi się uczyć i te nauki wykorzystać - pojawiają się rozwiązania płynące z drugiego umysłu. W pierwszych dwóch wersjach nie ma intelektu. Jest inteligencja zależna tylko od pierwszego umysłu. W tej wersji człowieka sterowanie ludźmi staje się automatyczne i niemal doskonałe w swej nikczemności jeśli człowiek wszedł w PTP. Tacy ludzie mają dużą wewnętrzną moc czarnej ekspresji i w wyrafinowany sposób potrafią niszczyć i podporządkowywać innych ludzi (siły zbrojne, korporacje, nauka, formacje religijne i polityczne), a wartość innych oceniają po tym, jaką mają władzę nad pozostałymi. W PWW ich prawdziwa wartość zależy od tego, czy po władzę sięgają by innym, czy też by tylko im było lepiej. Tu w pogoni za pieniądzem i urzędami zatraca się tzw. sens duchowego wzrastania. Byle tylko posiadać więcej i więcej, być lepszym i mniej zagrożonym upadkiem. Tworzy się wtedy chore systemy wartości i winduje wymagania w stosunku do tych, którzy chcą się znaleźć na szczycie. Celem jest zdominowanie ludzi poprzez uzależnienie ich od systemowego oprogramowania, które tu może już służyć człowiekowi lub nie. Rządzący tak się ustawiają ,by być poza narzuconymi innym ograniczeniami i są jak aktorzy grający różne role na świeczniku, ale wciąż w tej samej sztuce, a każdy, kto chce wprowadzić własne zasady jest uznawany za zdrajcę i wichrzyciela. Tutaj by uzdrawiać w PWW (Prawo Wolnej Woli) działa się całą posiadaną mocą jak się chce i czuje. Każda metoda jest dobra, bo daje takie same efekty. Byle tylko zaakceptował je umysł. W PTP (Prawo Totalnego Podporządkowania) te działania nic nie dają.

CZWARTA WERSJA CZŁOWIEKA - tu BIOLOGIA jest na tym samym poziomie, ale dzięki włączonej jaźni w grę wchodzi obecność Ducha, który schodzi z Góry (nie jest produkowany jako kolejne ciało przez Siły Przyrody). W jaźni nastąpiło połączenie drugiego umysłu z świadomością energetyczną, która jest częścią świadomości duchowej. I choć ten człowiek pozornie wciąż jest pięciowymiarowy, to mamy już do czynienia z pełną siedmiowymiarową jednostką ludzką. Z człowiekiem obudzonym w świadomości energetycznej i będącym pod wpływem Ducha czyli swojego wyższego ja. Ta wersja człowieka to obszar udawanej doskonałości, bo chociaż jeszcze jej nie ma, to już jest dobrze. To udawanie prędzej czy później doprowadza do zastanowienia się nad tym, czy aby nie mniej kosztownym jest bycie doskonałym, niż ową doskonałość udającym człowiekiem. Wyostrzony intelekt zauważa, że aktorzy i scena to nie wszystko. Zauważa, że istnieje widownia i scenariusz, według którego toczy się to cale życie dotyczące wszystkich wersji (płaszczyzn) człowieka. Coś podpowiada, że ów scenariusz nie jest jedynym, a sama sztuka ma wiele odsłon. Istnieje też kurtyna, za którą wielki reżyser pociąga za sznurki, za które może pociągać każdy z nas. Świadomość zagrożenia mija, a pojawia się ciekawość. Człowiek zaczyna wychodzić poza własne ograniczenia. Typowe lęki i obawy poprzednich wersji znikają w pojawiającym się ogniu uniwersalnego braterstwa. Duchowe siły zstępujące z Góry mieszają się ze zwierzęcą egzystencją niższych płaszczyzn (wersji) tworząc obszar akceptacji, w którym człowiek wpada w wymiar postrzegania zdarzeń takimi jakimi są naprawdę. Ludzie zaczynają być postrzegani jako zbiór rozmaitych osobowości i nie budzą już lęku. Choć ciągle żywimy wobec nich chłodne uczucia, to zaczynamy cenić ich indywidualność i dążenie do zaspokajania także ich własnych potrzeb. Drugi człowiek staje się zjawiskiem godnym poznania - jest drogą do poznania natury. Jest inny i nie budzi strachu. Rodzi się potrzeba bycia z innymi ludźmi, a nie doświadczania ich poprzez naciski. Zaczyna się zwracać uwagę na to co łączy, a nie na to co dzieli. Otaczające środowisko staje się przyjazne, a ludzi postrzegani nie jako konkurencja, a jako jednostki nieszczęśliwie wplecione w życie, które popełniają typowe dla ludzkiej rasy błędy. Obecność ludzi zaczyna stanowić niezbędny atrybut życia. Stają się niezastąpieni w poznawaniu nas samych. Doświadcza się ich nie przez neurotyczne lęki czy niezaspokojone potrzeby, ale poprzez wspólne budowanie nowego obrazu świata. Poprzez jedność uczuć i celów. Tu zaczynamy słyszeć i odczuwać świat, a nie tak jak poprzednio, interpretować go według byle jakich opisów, zwłaszcza systemowych. Miłość pomaga zrozumieć, że moce intelektu są zawodne, że są kształtowane przez siły stojące często w sprzeczności z prawdziwą naturą człowieka. Choć jeszcze nie boski, to człowiek przestaje być zwierzęciem. Potrafi dzielić się tym co ma dla samej przyjemności bycia z innym. Ciało i fizyczność pozwalają na doświadczanie Boga poprzez świat drugiego człowieka. Człowiek dostrzega tak zwane transcendentalne i pragnie być potrzebny, chce wzrastać, być bliski i otwarty, dawać, przekształcać środowisko w integralne pojęcie wspólności, szanować wybory innych i indywidualne spojrzenie na świat. Walka o Boga w samym sobie jest wciąż dyskusyjna. Człowiek raz po raz wpada w sidła zastawione przez programy, wikła się w spory z samym sobą, ale po raz pierwszy dokonuje samodzielnych wyborów. Może doświadczać namiastki swojej prawdziwej mocy i nie raniąc innych może otrzeć się o własną duchowość. Pozostał tylko jeden czakram, przez który wchodzi neutralna (modulowana) energia. Rozproszenie jest już 80%. Taki człowiek ściąga informacje z siedmiu wymiarów bo jego ciało rzeczywiste (siedmiowymiarowe) jest już dla niego dostępne, a to tu toczy się całe, ważne dla nas życie. Poprzez Ducha ma już, w chwilach szczególnych, kontakt z jeszcze wyższymi siłami - ze światem programowym i z Bogiem. W przypadku uzdrawiania, u takiego człowieka energia płynie poprzez ręce. Otwiera się je szeroko lub kładzie na chore miejsce. Działa Moc Duchowa. Czasem przez lewą dłoń popłyną energie Sił Przyrody. Prawa dłoń zwyczajowo, jest miejscem spływu Mocy Duchowej (wymiar 9-10).

PIĄTA WERSJA CZŁOWIEKA - tu nie ma czakramów, a rozproszenie jest 90%. Jest jeszcze lekki wpływ BIOLOGII na ciało fizyczne, na coś, czego funkcjonowanie zależne jest od niej. Człowiek na tym poziomie, obudzony w świadomości duchowej, prośbą zezwala, by to co idzie od Boga Matki z poziomu Biologii, mogło wpływać w niego i piąć się do góry do piątego wymiaru. Od góry wchodzi w niego siła sterująca nim od góry - to Bóg Ojciec. Tu istnieje już 10 Promieni (aktywnych połączeń między wszystkimi cząsteczkami z Górą, albo z Dołem). Na tym poziomie spotyka się zewnętrzne z wewnętrznym, a człowiek pojmuje, że duchowość jest jego najważniejszym składnikiem, że to co wcześniej stanowiło o wartości życia, w ogóle nim nie było. Było ledwo zaczynem, taką pomocą w zrozumieniu samego siebie. Zaczyna się tu odbierać halo wszechświata i postrzegać siebie jako prawdziwą cząstkę Boga. Rozpoczyna się świadomościowy ruch ku przyczynie, wejrzenie w przyczynę samego siebie i zarazem odwrotnie, w kierunki tendencji i pozwolenie na to, by ona w nas weszła i pozostała. Złudzenie dwoistości (osobowe i indywidualne) zanika, a człowiek budzi się jako siła integrująca w sobie wszystko co istnieje. Jaźń i Duch Całości z 10 wymiaru tworzą jeden wewnętrzny zaśpiew - słabe JESTEM. Człowiek bez lęku otwiera się na życie. Eksploruje świat, szuka nowego i nieznanego, doświadczając w tym samego siebie. Relacje z ludźmi są proste i efektywne, nakierowane na znalezienie jak najlepszego dla wszystkich rozwiązania. Człowiek tego poziomu chętnie korzysta z doświadczeń innych, chętnie wspierając ich własną wiedzą bez narzucania osobistych preferencji. Życie nabiera smaku i harmonii, świat staje się przyjaznym miejscem, a jeśli już ktoś bawi się w oceny, które na tym poziomie są już prawdą, to przez to raczej skupia uwagę na własnej kreatywności. Pułapką tego poziomu jest przywiązywanie zbyt dużej wagi do własnego rozwoju duchowego - epatuje nas obecność Ducha i zapominamy o życiu, od którego możemy odciąć się, a nie jest to konieczne dla tego rozwoju. Rozwój duchowy rodzi się jako coś podlegającego odgórnie ustalonym standardom, a nie wynika z przemiany niezależnej od środowiska zewnętrznego i może dlatego niezrozumienie tego powoduje, że człowiek zaczyna stanowić dla siebie niekwestionowany autorytet. Rozwija się wtedy duchowe ja jako taki efekt ostatniego nacisku ego stwarzającego fałszywy wizerunek siebie. Kiedy wejdziemy wyżej, ego zanika. W tej wersji człowieka energia gromadzi się w brzuchu na wysokości przepony. Schodzi ona z Góry, z przestrzeni duchowych, lub wpływa od dołu, od strony Biologii. Obie te moce mogą również się łączyć, ale wymaga to już pewnego zaawansowania.

SZÓSTA WERSJA CZŁOWIEKA - to człowiek z dwunastoma promieniami - obecny w 12 wymiarach. Biologia nie ma już na niego wpływu, bo to on decyduje ile z niej weźmie. Ponieważ jest już obecny w przestrzeni programowej (11miar) to rozumie czym są Siły Przyrody, że programy, które tworzą całą strukturę DNA, tu są obecne. Jest otwarty na wszelką pomoc płynącą od strony Sił Przyrody lub, jak już czuje, od Boga Matki. To jednostka scentrowana duchowo, pod której wpływem pozostaje człowiek fizyczno-energetyczny. To ktoś, kto może korzystać z poprzednich wersji by odczuwać, że jest też czymś we wspólnej puli doznań. Ma 100% rozproszenie, które mówi o tym, że ściąga w formie jasnowiedzy wszystkie informacje z dwunastu wymiarów. Na tym poziomie ego samo się rozpływa w kosmicznej całości i wszystko co chce się zrobić dla siebie, jest już zgodne z dobrem wspólnoty. Człowiek jest indywidualny i osobowy. Tu traci na znaczeniu wszystko, co dotychczas było znane, a nabiera znaczenia wszystko nowe w starym wyrazie - taka jednoistność w dwoistości gdzie zbiegają się wszelkie pozornie przeciwstawne sobie siły, to poziom swobodnego wyboru gdzie każdy kto tu dociera może być tym czym zechce wedle chwilowej zachcianki. Mając dostęp do Pustki i będąc w niej, rozumie się czym były elementy, które dotychczas uważaliśmy za wadliwe i czym są elementy, które uważamy za poprawne. Jedno i drugie służy człowiekowi, a tylko od poziomu świadomości zależy, jak się za to wszystko zabierze, jak to poskłada ku własnej i innych uciesze. To źródło jest porządkiem, miejscem gdzie człowiek staje się panem własnego losu. Tu doświadcza się własnej woli, a zarazem już nigdy tej woli i mocy nie wykorzysta się przeciwko drugiemu człowiekowi. Można więc powiedzieć, że ludzka wola staje się Wolą Boga. Mimo życiowych wyzwań człowiek staje się spokojny i zrównoważony - trzeźwo widzi siebie i otaczający świat. Nie bawi się w oceny, ale w przygotowanie jak najbardziej harmonijnych rozwiązań. Większe znaczenie ma tu równowaga niż własne aspiracje. Społeczne oprogramowanie, jeszcze boleśnie odczuwane nawet poziom niżej, przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie. Dystans w widzeniu siebie i świata sprawia, że liczy się tylko to, co ma znaczenie dla ogólnego wzrostu duchowego. Tu w końcu odkrywamy samego siebie, zapisujemy i się nim cieszymy. Nawet wolność staje się tu hasłem z innej epoki bowiem Prawdziwego Człowieka nikt i nic nie jest w stanie zniewolić gdyż nikt i nic nie posiada władzy nad jego jestestwem, nad jego wyzwoloną duszą. Człowiek staje się artystą - okiem świadomości tego co jest. W nim zlewa się przeszłość, czas teraźniejszy i przyszłość, a on sam staje się strukturą, która potrafi wyrazić się w czasie i przestrzeni, a także poza czasem i przestrzenią. Tu człowiek traci złudzenia, gdyż nie były mu one potrzebne by pojąć, że JEST W tej wersji, na wysokości serca, czasem we współpracy z centrum mocy w przeponie, łączą się dwie Moce Duchowe. Czasem wspiera je jedna Moc Boska, płynąca od Ojca albo od Matki. Do działań rozkłada się dwie ręce na boki i wprowadza zmiany tak w człowieku, jak i w jego przestrzeni.

SIÓDMA WERSJA CZŁOWIEKA - to człowiek, który wyszedł ponad wszystko. Jest osobiście w Biologii i korzysta z jej mocy. Jest połączony z Bogiem, a Ojciec mu podpowiada co zrobić. W takim człowieku boskie łączy się z duchowym i energetycznym. Bóg poprzez duchowe schodzi w przestrzeń energetyczną i doświadcza fizycznego człowieka, a Boska Matka poprzez energetyczne wchodzi w duchowe i łączy się poprzez człowieka z Bogiem. Matka podaje Ojcu rękę poprzez obecność własnego syna. To jest właśnie Święty Sakrament Pojednania. Ten poziom, to sfera znikania i człowiek jedynie udaje, że tkwi częściowo w tym wymiarze. Tu wszystko jest niczym i odwrotnie - wszystko jest w nim. Gdy człowiek zaczyna rozumieć iż w wielkości nie można się zagubić bo wielkość jest niepodzielna, wtedy światy materialne umierają dla niego na zawsze w zewnętrzu i automatycznie przechodzi on na plan wyższy by owe światy rozwijały się w nim dalej. Człowiek na tym poziomie jest pogodny i mądry, a wiedza służy mu jako nośnik do przekazywania prawdy, która jest już w nim zawarta. Pokorę wynikającą z otwarcia się na nieznane, umysł wplata w słowa o przeszłości i w zdobytą wiedzę, aby tym samym w innych ludziach burzyć przeszkody prowadzące do urzeczywistnienia. Stary umysł znajduje nareszcie harmonijną ciągłość w Pustce Istnienia. Tu działanie jest słowem, jest poleceniem, w którym już są zakodowane najdoskonalsze wizje tego, co chcemy wyrazić, co chcemy wypalić w przestrzeni horyzontu. Na tym poziomie, ta sama istota może nie poprzestać na chwilowym kontakcie z Bogiem. Ta wersja człowieka może już wejść w Złotego Jogina (Syna Bożego) gdzie ruch boskich energii z dołu do góry i odwrotnie (Ida i Pingala) łączą się w człowieku, bo on tego chce. Wtedy można powiedzieć - Ja już Jestem, Jestem działaniem, Jestem Ogniem Przemiany, Jestem stałą Intencją.

ŹRÓDŁO https://www.youtube.com/@POPKOTVZdrowieiSukces/videos

Po tłumaczenie użytych słów można sięgnąć na stronie http://świadomeżycie.com.pl/
ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość